Rozdział 9 - Dowód swojej wartości

 Hijiri: Obudziłem się leżąc na podłodze.

-Ałć... gdzie ja jestem?

Obolały podniosłem się do siadu. Pomieszczenie przypominało jakieś archiwum. No tak, uśpili mnie.... gdzie Aggie?! Mam nadzieję, że jest bezpieczna. Wstałem przeglądając kieszenie. Super, ani telefonu, ani portfela.
-Halo, jest tam kto?! - wołałem szarpiąc zamknięte drzwi
-Drzwi są zamknięte. - usłyszałem głos Kaito przez tablet
-Co to za miejsce, Kaito? - pytałem
-Jedna z pustych sal głównej siedziby grupy Utashiro. Zamka nie da się otworzyć od wewnątrz. Zgodnie z planem Aketoyo zainstalowaliśmy w budynku kilka bomb. Zginie wielu ludzi i oczywiście ty też będziesz jednym z nich. - wyjaśnił mi
-Mówiłem, żebyś nie wplątywał w to postronnych osób! Tylko na mnie chcesz się zemścić! - przypominałem
-Faktycznie. Ale twoja śmierć mi nie wystarczy. Dotychczasowe działania nie były zabawą. Chciałem sprawdzić jak wpłynęła na ciebie śmierć mojej siostry. Ale dni mijały, a ty nie popełniłeś błędu jak przy Nanami. Żadnej sprawy nie oddawałeś policji i prowadziłeś wszystkie od początku do eleganckiego rozwiązania. Śmierć Nanami była dla ciebie jedynie nauczką, wszystkich innych jakoś zdołałeś ocalić. Doznałem szoku. Dlaczego w sprawie mojej siostry się tak nie stało? Wszystko jest bez znaczenia, jeśli zdamy sobie sprawę z błędu już po tym, jak go popełnimy. Ale nic, co teraz powiem, nie zwróci już życia Nanami. Dlatego umrzesz w męczarniach! Nie wybaczę choćbyś nie wiem jak błagał. Nie obchodzi mnie, ile osób przy tym zginie. Ale... jedna najważniejsza dla ciebie osoba straci życie na pewno. Patrz, jest gościem w sali konferencyjnej. - Kaito był wyraźnie pochłonięty żądzą zemsty i rozżalony
Nagle na ekranie... zobaczyłem Aggie siedzącą w sali przy stole i rozglądającą się.
-Aggie?! - przeraziłem się okropnie
-Twoja siostra myśli, że nam uciekłeś i masz do niej jakąś ważną sprawę. Tak bardzo chciała znów cię zobaczyć, więc przybiegła od razu. Nie wie jednak, że ten budynek niedługo wyleci w powietrze. Trafiła tu przez ciebie. Tak mi przykro. Będziesz mógł ją oglądać na ekranie do momentu wybuchu. Muszę się przygotować. Żegnam. - Kaito tymi słowami się rozłączył
Padłem na kolana zszokowany. Czemu on tu ściągnął Aggie?! Przecież miała być bezpieczna... jak tak dalej pójdzie, zginę nie tylko ja, ale też moja ukochana i wszyscy niewinni ludzie w tym budynku. Usiadłem, a myśli galopowały jak szalone. Czyżby wszystko, co do tej pory zrobiłem, poszło na marne? Nawet odejście z policji... gdybym wtedy nie rozwiązał sprawy Nanami, nigdy by do tego nie doszło. Jest tyle rzeczy, które chciałbym jeszcze powiedzieć Aggie. Nawet miłości jej nie wyznałem... jestem żałosny. To już koniec, nic więcej nie zdziałam.... poddałem się? Coś w końcu do mnie dotarło i powoli podniosłem się na nogi. Czyżbym wtedy w sprawie Nanami także dał za wygraną? Kaito miał rację, że jak uświadomimy sobie błąd po jego popełnieniu, jest już za późno.
-Tak samo jest w tej sytuacji. Ocalę Aggie, a potem jej się oświadczę! - postanowiłem zdeterminowany
Nabrałem motywacji. Rozejrzałem się. Na pewno musi być stąd jakieś wyjście. Moją uwagę przykuła kratka szybu wentylacyjnego. Stanąłem na półce i ją zdjąłem. Ech, raczej za małe, ale.... muszę spróbować! Niewiele myśląc weszłem do środka.
-Jak ciasno... ledwo się mieszczę. - jęknąłem przesuwając się do przodu
Rana na ramieniu mi dokucza... ale to nic. Lepszy ból niż śmierć. Aggie w końcu już nie jeden raz ocaliła mi życie, nie pozwolę, żeby poszło to na marne. No i tym razem to ja ocalę ją! Zobaczyłem światło. Krata jest przykręcona od zewnątrz.
-Halo, proszę otworzyć! - wołałem głośno stukając
Pomogła mi... jakaś sekretarka.
- Co ty tam robiłeś?! Jesteś cały we krwi! Wezwę karetkę... - panikowała
-Mniejsza o ranę. Które to piętro? - pytałem
-59. - odparła
-Pracujesz tu? Musisz natychmiast uciekać. Ten budynek niedługo wybuchnie. - wyjaśniłem poważnie
-Co?! - była przerażona
-O, będzie w sam raz. Pożyczę ten płaszcz. - zarzuciłem na siebie brązowe wdzianko
Choć było sporo na mnie za duże to świetnie zakrywało moje zakrwawione ramię.
-M..moment! To prezesa... - spanikowała
-Ty jesteś tym intruzem? - nagle wszedł starszy facet
To ten prezes! No i wziął mnie za dzieciaka... typowe.
-Trzeba natychmiast ewakuować wszystkich pracowników! W budynku podłożono bombę! A zrobił to pański syn, Aketoyo. - poinformowałem
-Ach, rozumiem. Jesteś jego kolegą? - facet nie wziął tego na serio
Po dalszej rozmowie z nim zobaczyłem, że facet w ogóle się nie przejmuje synem, a niedawno oznajmił, że nie da mu przejąć swojej firmy. Tak więc uważa, że to tylko jego puste groźby na postrach.
-Ale on jest do tego zdolny! Przekonałem się na własnej skórze! Chwila!- tłumaczyłem rozpaczliwie
Gościu jednak mnie zignorował i wyszedł bo spieszył się na spotkanie... co za ludzie!
-Spokojnie. Na pewno kłamał o tej bombie. To dobry chłopak. - zapewniała sekretarka
-Żadne z was w ogóle go nie rozumie. Nikt z nim bezpośrednio nie porozmawiał i dlatego doszło do takiej  sytuacji. On tylko udaje dobrego. - stwierdziłem zaciskając pięści
-Ile jest w tym budynku sal konferencyjnych? - zapytałem szybko
-Nie wiem. Są tu aż 62 piętra, więc ciężko zliczyć. - zastanawiała się
Od razu wybiegłem na korytarz. Jak tak dalej pójdzie nie zdążę znaleźć Aggie... próżno też szukać tutaj Kaito i Aketoyo. Pewnie obserwują wszystko z miejsca, skąd mają dobry widok. Muszę ich powstrzymać, zanim dojdzie do eksplozji. Miejsce z dobrym widokiem.... nagle zobaczyłem coś takiego przez okno. Budynek z parkingiem... na tamten dach każdy mógłby swobodnie wejść. Szybko zbiegłem na dół. Wezmę taksówkę... uch, przecież nie mam pieniędzy. Jakie było moje zdziwienie... widząc Kiriyamę!
-Wiesz, gdzie znaleźć zamachowców? Wsiadaj. - polecił
-Skąd się tu wziąłeś?! - niedowierzałem
-Wiem o całej sprawie od twojej siostry. - odparł
-Żadnej policji, bo wszystko wyleci w powietrze! - przeraziłem się
-O tym też Aggie wspomniała. Funkcjonariusze w okolicy są w cywilu. Dzięki temu nikt nas nie zauważy. Niech oni ewakuują budynek. My się zajmiemy przestępcami. -Kiriyama dobrze się przygotował
Wsiadłem do jego samochodu.
-Najprawdopodobniej zamachowcy są w tamtym budynku parkingowym. - stwierdziłem
-Jasne. Jak się w to wplątałeś? - pytał podając mi ręcznik na zranione ramię
-Przez śmierć Nanami Watarai. - odparłem
-To nie była twoja wina. Żal mi tej rodziny, ale nie masz z tym nic wspólnego. Nieważne, czy chodzi o zemstę, czy nie. Jak ktoś zabija ludzi zostaje przestępcą. - orzekł Kiriyama
-Może jeszcze uda mi się go powstrzymać. W końcu jestem detektywem. - przypomniałem z determinacją
Uratuję Aggie.... z pewnością...
I tak oto... faktycznie znalazłem Aketoyo na tym dachu! Chyba był bardzo zaskoczony moim widokiem.
-Przecież zamknąłem cię na klucz! I dopilnowałem, żebyś nie mógł otworzyć drzwi! Nie mów, że uciekłeś tym mikroskopijnym szybem wentylacyjnym? Zmieściłeś się?! Dzieciak jesteś czy jak?! - chyba sobie ze mnie kpił
-Spadaj! Natychmiast rozbrój te bomby! - poleciłem wściekły
-Odmawiam. Nie powstrzymasz mnie. Miałeś zginąć w wybuchu, ale trudno. Będę musiał cię zastrzelić. - znów wymierzył we mnie broń 
Na szczęście tym razem byłem przygotowany. Wykonałem unik, rozbiegłem się i jednym ruchem wytrąciłem mu pistolet z rąk.
-Twój ojciec w ogóle się nie przejął. To bez sensu. Zginą niewinni ludzie, a ty po prostu trafisz do więzienia. Powstrzymaj wybuch. - prosiłem
-Śmiechu warte. Zamorduję tych ludzi, bo mogę wszystko! - Aketoyo nie odpuszczał
-Przejrzyj na oczy! Nawet jak wysadzisz ten budynek, nie wzbudzisz niczyjego szacunku ani podziwu! - wściekły złapałem go za bluzę
-Nie zrozumiesz tego. Od małego dawałem z siebie wszystko, a tata i tak wybrał mojego młodszego brata. W jego oczach jestem bezwartościowy... dlatego udowodnię wszystkim, że nie ma rzeczy, której bym nie zrobił! - przez niego przemawiał ewidentny kaprys
-Użalasz się nad sobą jak dziecko, które płacze, bo tatuś nie chce go zabawiać. - odepchnąłem go z prychnięciem
-Mów, co chcesz. Tak czy inaczej, nie powstrzymasz już eksplozji. Przyszedłem tu podziwiać wybuch. Nie mam przy sobie detonatora. Kaito go wziął. - wyjaśnił
-Gdzie on jest?! - przeraziłem się
-Sam chciał wcisnąć guzik i mieć jeszcze lepszy widok. - zaśmiał się
-Czyli... jest gdzieś w środku. - zrozumiałem patrząc na ten wielki budynek
Zostało jeszcze 20 minut. Od razu tam pognałem co sił w nogach. Nie pozwolę, żeby wygrali, coś w końcu postanowiłem! Na pewno ocalę moją siostrę...


Parę fotek: 


Ta zaskoczona minka bardzo cute ;3


A to moment, gdzie sobie uświadomił coś ważnego ;)


Czy ich powstrzyma? Wierzę w ciebie...


I to najlepszym detektywem jakiego znam <3


Hijiri umie takie ruchy... i jest w tym świetny! Potrafi doskonale opanować lęk *...*


Wygrałeś braciszku... przynajmniej tą rundę ;3


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Haikyuu challenge

Pokój w kolorach szczęścia - rozdział ostatni

Blue Lock - scenariusze