Rozdział 8 - Ostatnia bomba
Hijiri: Aggie poszła do pracy, a ja muszę rozbroić ostatnią bombę. Podpowiedź to "Tam, gdzie wszystko się zaczęło". Pewnie chodzi o miejsce, gdzie po raz pierwszy spotkałem Nanami Watarai. Jak już odnajdę bombę, odnajdę też Kaito.... i możliwe, że on dokonując zemsty zechce mnie zabić. Ale i tak zamierzam rozwiązać tę sprawę po swojemu. Bo teraz nie jestem policjantem, tylko detektywem.
Ostrożnie wszedłem do tamtego mieszkania. Było otwarte, ale wszędzie panowała ciemność... czyżby nikogo tu jednak nie było?Rozejrzałem się powoli wchodząc do pokoju i zamarłem. To się nie dzieje naprawdę... to zupełnie niczym jakiś koszmar!
-Braciszku! O co tu chodzi?! - na podłodze klęczała związana i przerażona Aggie
-Aggie?! - ja byłem równie zszokowany nic z tego nie rozumiejąc
-Nagle zasłonięto mi oczy i przywieziono tutaj. Do tego mam skute nogi. - oceniła bo przy lekkim ruchu brzdękały kajdanki i łańcuchy
-Nie ruszaj się! - krzyknąłem przerażony i szybko zamarła w bezruchu
Przed nią leżały dwa pudełka.
-To pewnie są bomby... czyli to będzie rozwiązanie tej sprawy. Wybacz mi, to moja wina. Ocalę cię, bez względu na wszystko! - obiecałem poważnie
Aggie miała łzy w oczach, a ja starałem się za wszelką cenę zachować spokój. Inaczej wylecę w powietrze wraz ze swoją ukochaną... nie jest dobrze. Kod rozbrajający to pewnie w dalszym ciągu "Morski Królik", ale... dwie bomby?
-Może wyjaśnię zasady? - ku naszemu zdziwieniu wszedł wysoki czarnowłosy chłopak
-Kaito Watarai... - zgadłem, że to on
-To proste. Wszystko będzie dobrze, jeśli rozbroisz odpowiednią bombę. Ale jak się pomylisz, wybuchną obie. Zostało 5 minut. Po upływie tego czasu ładunki zostaną zdetonowane. Więc jaka jest prawidłowa odpowiedź? - Kaito chyba dobrze się bawił
Moja siostra była przerażona, ale posłusznie nie ruszała się. Jeśli wybiorę źle, wszyscy tu zginiemy...
-O co chodzi? Nic nie rozumiem.... czego ty chcesz od mojego braciszka? Dlaczego się mścisz? - pytała zdezorientowana całą tą sytuacją
-Zamilcz już. Nie mam ochoty ci niczego tłumaczyć. - wyciągnął nóż i skierował ostrze w jej stronę
Pisnęła przerażona.
-Przestań! Ona nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu muszę zgadnąć, prawda? - pewnie stanąłem w obronie siostry
Teraz to ja... ocalę ją.
-Dokładnie. - Kaito się wycofał
-Braciszku... - Aggie wyraźnie panikowała
-Te bomby można detonować zdalnie, więc nie kombinuj. - ostrzegł
Przyjrzałem się dokładnie. Te pudełka wyglądają identycznie. Nie ma żadnej podpowiedzi. Czyżby zmienił sposób działania?
-Wybacz mi, Aggie... przeze mnie grozi ci niebezpieczeństwo. Jestem okropnym bratem... - westchnąłem
-Hijiri... - patrzyła na mnie z nadzieją, a ja nie wiedziałem jak jej pomóc
-Trochę za późno na refleksje. Skoro już doszło do takiej sytuacji, nic jej po twoich przeprosinach. - orzekł Kaito
-Zamknij się! To rozmowa między rodzeństwem! - dawno nie widziałem Aggie takiej wściekłej
-Ach tak? Więc zostały wam jeszcze 3 minuty. - Kaito się nie przejął
-Wierzę w ciebie, braciszku... trzeba podjąć jakąś decyzję, bo wszyscy zginiemy. Wybierz coś, proszę. - siostra zdała się całkowicie na mnie
-Aggie... - jej zaufanie, delikatny głos i czuły wzrok mnie ujęły... tylko co mam dokładnie zrobić...?
Jest inaczej niż dotychczas. Dedukując.... obie odpowiedzi są złe! Niezależnie od tego, którą bombę wybiorę, nie uniknę wybuchu. Dlatego nie daje mi żadnej podpowiedzi. Kaito zupełnie jak jego siostra, pragnie by moja decyzja zabiła innych. Obmyślił zemstę idealną. Zabije moją siostrę.... z przejęcia nie mogłem się ruszyć....
-Na mnie już czas. Powodzenia. - Kaito chciał wyjść
-Czego ty chcesz? Czemu wplątujesz w to postronne osoby? Takie ohydne działanie nie przywróci życia twojej siostrze! - wrzasnąłem na niego
-Zamknij się! - wściekły złapał mnie za marynarkę, a ja jednym sprawnym ruchem wyswobodziłem się i powaliłem go na ziemię, wybijając nóż z jego ręki kopniakiem nogą i dociskając go do podłogi
-Nie lekceważ mnie! I powinieneś popracować nad impulsywnością. Jeśli dojdzie do eksplozji, obaj zginiemy jak w tragicznym romansie. Natychmiast rozbrój te bomby! - szarpnąłem go stanowczo
-Nie mam nic przeciwko, o ile tylko ty tu zginiesz. - przyznał
-Rozumiem. Dla mnie też w porządku, jeśli tylko uda mi się was powstrzymać. Żal mi z powodu Nanami. Wyciągnąłem z tego wnioski. Ale na tym koniec. Umrę z takim właśnie przeświadczeniem, ale w zamian nie zabijesz mojej siostry. Pasuje ci to? Twoja zemsta nie będzie miała żadnego sensu. - to ja stawiałem twarde warunki
-Nie pogrywaj ze mną! - warknął
-Najpierw rozbrój bombę. Została minuta. - zauważyłem
Nagle ktoś wszedł do pokoju... i rzucił Aggie klucze. Był to wysoki chłopak o blond włosach.
-Aketoyo... - Kaito go poznał
A więc to jest ten jego bogaty jego wspólnik...
-To kluczyki do kajdanek. Rozkuj się. - polecił blondyn mojej siostrze
-Serio? - Aggie niedowierzała
-Co za szopka. Nie tak to miało wyglądać. Nuda. Dosyć tego przedstawienia. - Aketoyo zapauzował bombę
Ja natomiast za bardzo skupiłem się na bombie oraz całym zamieszaniu i Kaito mi się wyrwał. Usiadłem na podłodze, a on mierzył do mnie nożem.
-Nie zapomnę ci tamtych słów! - zapewniał
-W takim razie dodam coś jeszcze. Rzeczywiście żal mi Nanami i wyciągnąłem z jej sprawy wnioski. To fakt. Ale nigdy też o twojej siostrze nie zapomniałem. Właśnie dlatego zostałem detektywem. Żeby odnaleźć prawidłową odpowiedź. Nie jestem tu jako żaden obrońca sprawiedliwości tylko z własnej woli. Przyjmę każde twoje wyzwanie. Dlatego przestań mieszać w to postronne osoby. - prosiłem poważnie
-Wracajmy, Kaito. - Aketoyo chciał już iść, ale usłyszęliśmy wycie syren
-Nie uciekniecie stąd. Zanim tu wszedłem, wezwałem policję. Traficie do aresztu. - orzekłem
-Jesteś najlepszy, braciszku! - cieszyła się Aggie
-Grałem w waszą grę przy dwóch pierwszych zagadkach, ale na tym koniec. Porywając moją siostrę posunęliście się za daleko! - byłem wściekły
-Nie dam się aresztować. Mam jeszcze coś do zrobienia. - Aketoyo wcisnął przycisk na telefonie i.... nim moja siostra do mnie podbiegła, wybuch bomby odrzucił ją do tyłu
-Aggie! - przeraziłem się
-Nic... mi nie jest... - słabo próbowała się podnieść
Uff, na szczęście przeżyła...
-Chcę udowodnić, że mogę wszystko. Mało kto byłby w sranie tego dokonać, prawda? Zamorduję każdego, kto się ze mnie nabijał. Połączyłem siły z Kaito... tak wyszło. To dzięki niemu nasze działanie przyjęło formę gry, ja tam od razu chciałem eksplozji. Jednak smutno mi było bez ani jednego wybuchu, więc nie wytrzymałem i wcisnąłem sobie guzik. - wyjaśnił spokojnie blondyn
-Nie chrzań! Nie możesz bawić się ludzkim życiem! Prawie zabiłeś moją siostrę! To wasz koniec! Idziecie do więzienia! - wkurzony i przerażony nie na żarty poderwałem się łapiąc go za bluzę
Jednak... na zewnątrz też coś wybuchło!
-To kara za nieprzestrzeganie zasad. Mieliśmy kilka bomb zainstalowanych też na zewnątrz. A ostrzegaliśmy, by nie wzywać policji. Zawsze, gdy na kimś polegasz, giną ludzie. - śmiał się Aketoyo
-Ty...! - wrzasnąłem i usłyszałem wystrzał
Cofnąłem się... zabolało mnie ramię.
-Braciszku! -wrzasnęła przerażona Aggie
-Pistolet? - byłem w szoku łapiąc się za ranne ramię
-Mówiłem, że mogę wszystko. Nienawidzę ludzi, którzy tak jak ty udają obrońców sprawiedliwości. Powtarzacie tylko puste frazesy, a nic nie jesteście w stanie zrobić. Kiedy na ciebie patrzę widzę swojego żałosnego ojca. Dlatego Matsubase, będziesz częścią mojego planu. Jutro wysadzę w powietrze siedzibę grupy Utashiro ze wszystkimi pracownikami w środku. Jakieś dwadzieścia tysięcy osób. Wszystkich zamorduję. Za to, że ze mnie drwili. - Aketoyo nie żartował mierząc do mnie z broni
-Kaito, przecież nie masz z tym nic wspólnego! Dlaczego mu pomagasz?! - pytałem czarnowłosego
-Bo byłoby sprawiedliwie, jeśli każdy zaznałby nieszczęścia. Ten świat jest taki dziwny. - chłopak złapał mnie za ramiona unieruchamiając
Rana mocno mnie zabolała, zacisnąłem zęby.
-Ał... Puszczaj...Kaito! - chciałem się wyrwać, ale brakło mi sił
-Zabijemy wszystkich. To twoja wina! - rzekł poważnie Kaito
Aketoyo zatkał mi usta jakąś hustką.... chyba była z eterem bo nagle poczułem się bardzo senny. Powoli odpływałem w sen... czułem, że ktoś bierze mnie na plecy, ale nie mogłem nic zrobić.
-Czekajcie! Przecież to bez sensu! Nawet jeśli kogoś skrzywdzicie i unieszczęśliwicie, wasza sytuacja się nie zmieni! - słyszałem przerażony krzyk Aggie
-Stul dziób, albo zdetonuję jeszcze jedną bombę. W drogę, Kaito. - uciszył ją skutecznie Aketoyo
-Nieee! Zostawcie mojego brata! - wrzeszczała zrozpaczona, a jej głos coraz bardziej się oddalał, aż stał się tak odległy, że zupełnie zniknął
-Ał... Puszczaj...Kaito! - chciałem się wyrwać, ale brakło mi sił
-Zabijemy wszystkich. To twoja wina! - rzekł poważnie Kaito
Aketoyo zatkał mi usta jakąś hustką.... chyba była z eterem bo nagle poczułem się bardzo senny. Powoli odpływałem w sen... czułem, że ktoś bierze mnie na plecy, ale nie mogłem nic zrobić.
-Czekajcie! Przecież to bez sensu! Nawet jeśli kogoś skrzywdzicie i unieszczęśliwicie, wasza sytuacja się nie zmieni! - słyszałem przerażony krzyk Aggie
-Stul dziób, albo zdetonuję jeszcze jedną bombę. W drogę, Kaito. - uciszył ją skutecznie Aketoyo
-Nieee! Zostawcie mojego brata! - wrzeszczała zrozpaczona, a jej głos coraz bardziej się oddalał, aż stał się tak odległy, że zupełnie zniknął
Parę zdjęć:
Hijiri wszedł do mieszkania gdzie poznał Nanami, a tam... było ciemno i niezbyt miła niespodzianka ;p
Z moim braciszkiem też nie ma żartów ;) Dużo się nauczył pracując jako śledczy ;3
Komentarze
Prześlij komentarz