Rozdział 7 - Bombowy koncert

 Braciszek czekał za mną wśród fanów... i spotkał Tomohiro czyli tego bogatego dzieciaka, którego kiedyś chcieli porwać dla przeprosin i było całe to wybuchowe na koniec zamieszanie.

-Chodźmy, Hijiri. Już jestem. - przyszłam ubrana w czapkę, okulary i czarny dres
-Chyba wyglądasz mało naturalnie... - zirytował się detektyw
-Musiałam się przebrać, by nikt mnie nie poznał. - odparłam
-Ale teraz za bardzo się wyróżniasz. - złapał się za czoło
-A to...Aggie, występujesz dziś z Toko Miyamą! Ale czemu się zakradasz... i to z Matsubase? - pytał zdziwiony Tomohiro
-To mój braciszek i tak jakoś... - zmieszałam się
-Momencik! Pozwólcie ze mną na chwilę! - Hijiri odciągnął nas w ustronne miejsce
Wszystko nam dokładnie wyjaśnił o bombie i wielkim zagrożeniu. Ale żeby wejść do środka... chłopaki przebrali się za gości z obsługi. Wszystko się udało idealnie!
-Jest i scena... tu wystąpię z Toko. - weszłam na scenę i zrobiłam kółko
-Do koncertu mamy jeszcze trochę czasu. Trzeba znaleźć tę bombę teraz. Gdzieś musi być rozwiązanie zagadki... tu są tylko miejsca dla publiczności. - orzekł Hijiri
-A tam jest stanowisko operatora technicznego. - wskazałam ekran monitoringu
-Czyli zwykły widz nie ma tu wstępu? Zakazane miejsce. Chyba tego szukamy. - zastanawiał się braciszek
-Może chodzi o strefę vipów... - stwierdził Tomohiro
Poszliśmy tam.
-Aggie... naprawdę nie chcesz pracować w show-biznesie? - pytał chłopak
-Nie... nie mam do tego talentu. I nie jest to moim marzeniem. - wyznałam z lekkim uśmiechem
Hijiri się rozejrzał i odkrył napis "Czas wskazany przez boginię" pod plakatem.
A później... wpadła Toko i się zaskoczyła naszym widokiem. Wszystko jej wyjaśniliśmy i się przeraziła.
-Ettoo... mamy w pierwszej piosence element wskazywania palcem na środek sufitu sali... - przypomniałam niepewnie
-Miejsce, które wskażecie będzie tuż nad sceną. Czyli metalowa konstrukcja podtrzymująca oświetlenie! - wydedukował Matsubase
-O nie... jeśli zostanie na niej zdetonowana bomba, konstrukcja się zawali i może kogoś zabić! - byłam zszokowana
-Da się tam jakoś dostać? - pytał detektyw
-Obsługa pewnie ma jakieś dojście. Widziałam tam kogoś podczas próby. Zaprowadzę was. Chodźcie ze mną. Nie odwołamy koncertu... Aggie-chan mnie zastąpi. - orzekła pewnie Toko
-No... spoko? - zgodziłam się
Jednak nic nie jest spoko! Bardzo się stresuję... nie będę tak perfekcyjna jak Toko... ale to dla dobra braciszka. Nie przeżyłabym gdyby mu się coś stało! Muszę dać radę...
Koncert się zaczął, a braciszek w tym czasie odnalazł klucz w balonie. Jestem pełna podziwu jego bystrości... śpiewam specjalnie dla niego! Czyżbym... czuła do niego coś więcej?
-Poważnie? Aż trudno uwierzyć, że Aggie tak pięknie śpiewa... i to w pojedynkę na wielkiej scenie. - a Hijiri podziwiał mnie
Udało mu się dezaktywować bombę na czas i odetchnęłam z ulgą kończąc piosenkę jak należy. Braciszek też się uspokoił i wyluzowany oglądał mój koncert.
-Chyba nieźle się bawi. Prawdziwa z niej idolka.... naprawdę ją kocham. - uśmiechnął się lekko, opierając łokcie o balustradę i słuchał mojego głosu z uwielbieniem
A w przerwie koncertu...
-Braaaaciszkuuu! -szczęśliwa do niego dobiegłam rzucając się mu na szyję
-Aggie? - zaskoczył się.
-Wymknęłam się bo akurat była zmiana strojów... a teraz występuje Toko, więc nie muszę już wracać na scenę. - wyjaśniłam tuląc się do niego
-Byłaś... wspaniała. - stwierdził nieśmiało
-Dziękuję... ale jednak nie zmienię zdania. Chociaż... mogę być twoją osobistą idolką. - mrugłam zachęcająco, łapiąc go pod ramię
-Co ty mówisz?! - Hijiri spłonął rumieńcem
Wybuchłam na to szczerym śmiechem... mój braciszek jest w gruncie rzeczy bardzo nieśmiały. Ruszyliśmy powoli przed siebie.
-Uwielbiam twój głos... - szepnął
-Hm? Coś mówiłeś? - zaskoczył mnie
-Nieee... nic takiego. Dla ciebie to chyba było spełnienie marzeń. - szybko zmienił temat
-Bez przesady... ale i tak było fajnie. - przyznałam z uśmiechem
-Fakt, skoro już się trafiła okazja na koncertowanie... szkoda byłoby ją zmarnować. - orzekł
-Jedyne o czym marzę... to zawsze być blisko ciebie. - wyznałam cicho
-Co? - zapytał niedosłysząc
-Nic takiego... dziękuję, że jesteś... Hijiri! - z promiennym uśmiechem złapałam go za dłoń
Jego policzki lekko się zarumieniły, ale widziałam jego szczęście.
Jednak za wcześnie na radość... wszak zostaje jeszcze jedna bomba. Koniecznie trzeba ją odnaleźć!



Foty:


Koncert mi się udał... Hijiriemu też się podobało bo słuchał z uwagą ^...^


Łap okazję.... to prawda, jednak bycie idolką nie jest czymś, co chciałabym robić na stałe ;p Krótkie przygody związane z tym biznesem mi wystarczą w zupełności ;) 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Haikyuu challenge

Pokój w kolorach szczęścia - rozdział ostatni

Blue Lock - scenariusze