Rozdział 5 - Wróżba w kawiarni i pyszny sernik

 Mój braciszek dostał kolejne zlecenie.

-Znalazłem cię! Chodź no tutaj! - właśnie złapał wielkiego kota, który ostro się wyrywał i oddał go szczęśliwemu właścicielowi
-Tak się cieszę! Z nerwów nie mogłem spać! - facet był uradowany choć kot mniej
-Chyba za panem nie przepada. Aaa... zna pan aplikację "Morski Królik"? - zapytał Hijiri
-Wolę koty. - odparł tamten
-Yyy... nieważne. Oczekuję na płatność. - zirytował się detektyw
-Oczywiście. - skinął tamten i pognał z kotem do weterynarza
Czyli tym razem sprawa bez związku...
-Braciszku! Ooo... miałeś zlecenie w okolicy? Chodź na serniczek! - ucieszyłam się wybiegając z kawiarni w różowym fartuszku
-Aggie! Jak sobie radzisz w nowej pracy? Wrócisz jeszcze do uczenia w szkole? - zaciekawił się
-Może kiedyś tam wrócę, jak sprawa tamtej nauczycielki ucichnie. - stwierdziłam
-No tak... zrobiło się całkiem głośno o tej sprawie. - przyznał speszony
-Hijiri... wpadniesz na serniczek? To nasza nowość. - zaproponowałam nieśmiało
-Dobrze... - zgodził się z uśmiechem
Usiadł przy stoliku i podałam mu deser.
-Pysznie wygląda, prawda? - cieszyłam się
-Już dawno nie jadłem ciasta. - przyznał
Przysiadłam się do niego szczęśliwa.
-Cieszę się, ale co z twoją pracą? - niepokoił się
-Właśnie skończyłam zmianę, spokojnie. Braciszku, wcinaj śmiało. - ekscytowałam się
-Już dobrze, dobrze... mmm... pycha. - ocenił po spróbowaniu
-Yey, to ja poddałam pomysł na to ciasto! - klasnęłam w dłonie
-Och, wow... - był pod wrażeniem
-No, ale przygotowywał kucharz. Pokazałam mu kilka moich przepisów i w końcu jeden mu się spodobał. Potem go dopracowywał, aż w końcu sernik trafił do menu. Dobrze wiesz jak uwielbiam słodycze... a już specjalnie przygotowywać je dla ciebie. - uśmiechłam się promiennie
-No fakt... zawsze lepiej szło ci komponowanie deserów niż głównych posiłków. - przyznał z uznaniem
-Myślałam nawet nad tym by kiedyś pójść do szkoły cukierniczej. Nie wszystkiego mogę się nauczyć samodzielnie. - stwierdziłam
-Oczywiście, ja zawsze będę cię wspierał. Chcesz samodzielnie decydować o swoim życiu, a to niełatwa sztuka. - uśmiechnął się
-Oboje stawimy czoła życiu... zresztą jak zawsze, braciszku. O, właśnie... - wpadłam na pewien pomysł
-Hm? - zaskoczył się gdy wyjęłam talię kart
-Powróżę ci. Moja koleżanka z pracy mnie nauczyła... to nawet całkiem fajne. Podobno karty chronią swojego właściciela. - wyjaśniłam
-Wybacz, ale przecież ty wiesz najlepiej, że nie interesuję się takimi rzeczami... - zirytował się
-Nie szkodzi, braciszku. Na tym świecie nie ma tylko właściwych odpowiedzi. Są wyłącznie sytuacje, które sami definiujemy jako dobre albo złe. Wróżby pomagają nam spojrzeć na nie z dystansu. - mrugłam
-Mówisz jak prawdziwa wróżbitka. - zauważył trochę rozbawiony
-No coś ty.... ale spróbujmy! Co ci szkodzi? Proooszę... zobaczmy, co kryje twoja najbliższa przyszłość, Hijiri. - zachęcałam ochoczo
-Ech... jak zwykle nie potrafię ci odmówić. - westchnął zgadzając się
Tylko... te karty wyszły coś niepokojące.
-Aggie... co to oznacza? - pytał zaskoczony
-To.... chyba jest zepsute. Ciężko uznać te karty za dobre, jakby nie patrzeć... - fochłam się
-Tak myślałem... cóż, moje życie i tak przypomina jedną wielką katastrofę. - orzekł drapiąc się po karku
-Nie mów tak... spójrz, karta "wieży" opisuje przeszłość. Symbolizuje szokujące wydarzenie, które spadło jak grom z jasnego nieba. Po części jest to prawda bo spotkało cię już coś, co odmieniło twoje życie raz na zawsze, czyż nie? W teraźniejszości za to wypadła ci odwrócona karta "śmierci" zwiastująca kłopoty, ale możesz wpłynąć na swoją przyszłość. Istnieje do niej "klucz". To ta karta po prawej stronie. Ale jesteś spostrzegawczy, braciszku, więc zakładam, że już ten klucz odnalazłeś. - odczytałam mu wróżbę
-Nie powiedziałbym. - z lekkim śmiechem oparł głowę na moim ramieniu
-Czemu się śmiejesz? To poważna wróżba. -mrukłam z foszkiem
-No wiesz.. nie wierzę w przepowiednie. - przypomniał
-No tak, zapomniałam, mój ty detektywie. A moja koleżanka mówiła, że każdy wróżbita policzyłby za to przynajmniej 5000 jenów. - oceniłam
-Ile?! Za wyłożenie kart?! - niedowierzał
-Ja oczywiście tobie odpuszczę. Niektórzy za bardzo polegają na wróżbach. Ludzie nie są tacy silni. - westchnęłam
-Chyba masz rację. Z mo... naszą mamą było podobnie. - skinął
-Nie przypominaj nawet.... potrzeba odwagi, aby decydować o samym sobie. - uśmiechnęłam się obejmując go
-To prawda... - zrelaksował się
-No dobrze, zjadłeś już sernik. Jak wrażenia? - zmieniłam temat całując go w czoło
-Był przepyszny.... z pewnością będę chciał, żebyś przygotowała taki w domu. Masz talent do wypieków. - uśmiechnął się tak po prostu mnie chwaląc, a ja się zarumieniłam
-Przepraszam... - lekko się wycofał speszony
-Nie... cieszę się... jesteś taki kochany. - uradowana mocno go przytuliłam
-Dziękuję za wróżbę... a tu zostawiam pieniądze za ciasto. - ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie przelotnie w usta i położył kasę na stole szybko wstając
-Chwila.... co.... co to znowu miało być, braciszku?! - siedziałam jak osłupiała
-Nic takiego, do zobaczenia później! - pomachał mi energicznie wychodząc z lokalu
Ech... czy Hijiri się ze mnie nabija? Przynajmniej na to by wyglądało! To już drugi raz kiedy całuje mnie w ten sposób.... O co mu chodzi? Nic z tego nie rozumiem!


Fotki: 


Może i we wróżby nie wierzy, ale i tak nie jest w stanie mi odmówić ;3 


Bez przesady kochany..... znam takich, którzy mają gorszą życiową katastrofę ;D Poza tym u ciebie nie jest przecież aż tak źle ;*

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Haikyuu challenge

Pokój w kolorach szczęścia - rozdział ostatni

Blue Lock - scenariusze