Rozdział 10 - Bombowy finał

 Aggie:

Gdzie ten mój braciszek? Tak za nim tęsknię! Brak tu zasięgu i... ogólna nuda.
-Hijiri... co ty robisz tak długo? - z westchnieniem oparłam policzek na stole
Spojrzałam setny raz na telefon. Nadal brak sygnału i nowych wieści od braciszka też nie ma. Przejrzałam stare zdjęcia. Mój Hijiri.... zrobiło mi się troszkę lepiej i zauważyłam, że nieco się zarumieniłam. Czyżbym... naprawdę była w nim zakochana?
-Niee... za bardzo mi się już nudzi! Idę do łazienki! - szybko się speszona poderwałam do drzwi
-Że... co?! Nie otwierają się... - z przerażeniem odkryłam... że są zamknięte na klucz!

Hijiri:

-Gdzie tak pędzisz? - zdziwił się Kiriyama kiedy wybiegłem z budynku
-Do siedziby grupy Utashiro! Detonator tam jest! Sam to załatwię! - byłem roztrzęsiony
-Nie wygłupiaj się. Przecież nie ma czasu, wsiadaj! - polecił pewnie
Pojechaliśmy tam.
-Wiemy, że zamachowiec jest w budynku, ale to ogromna przestrzeń. - ocenił Kiriyama
-Aketoyo wspomniał o miejscu z dobrym widokiem na eksplozję. Czyli chodzi o hol na parterze, albo dach. - wydedukowałem
-Myślisz, że znajdziemy go właśnie tam? - pytał
-Tak. Kiedy z nim rozmawiałem przez tablet, nie słyszałem dźwięków otoczenia. Przez hol przechodzi wiele osób, więc gdyby tam był, słyszałbym jakieś głosy czy kroki w tle. - stwierdziłem
-Na pewno chcesz tam iść? - upewniał się Kiriyama
-Myślę, że on to tak zaplanował. Kaito pragnie, abym umierał w męczarniach. Chce mnie obarczyć winą za los tych ludzi. Czeka na mnie tam, na dachu. Nie wiem, co knuje, ale takie mam przeczucie. - orzekłem
-Bez sensu... zostaw to policji. Ten dzieciak ciągle gada o zemście i innych głupotach. Nie musisz w tym uczestniczyć. - zapewniał mnie policjant
-Jak teraz odpuszczę... nigdy sobie tego nie wybaczę. - byłem pewny siebie
-A jeśli on cię zabije? - niepokoił się
-Zrobię wszystko, by tego uniknąć. W końcu obiecałem sobie, że gdy się uda wszystkich uratować... oświadczę się Aggie. - uśmiechnąłem się
Kiriyama chyba był w szoku po całości, ale tylko westchnął i poszedł za mną.
-Te schody prowadzą na dach. - stwierdził po rozejrzeniu się
-Pójdę sam. Ty poszukaj mojej siostry, jest gdzieś tu zamknięta. - poleciłem
-Jasne. - skinął
Jednak nim ruszyłem... usłyszałem jakiś łoskot.
-Kiriyama! - zobaczyłem go krwawiącego pod ścianą
-A przecież Aketoyo uprzedzał, że zawsze, gdy na kimś polegasz, giną ludzie. Gdybyś został w tamtym pokoju nie doszłoby do tego. - pojawił się Kaito z nożem
-Matsubase, mną się nie przejmuj! Powstrzymaj go! Bez obaw, nic mi nie będzie! - Kiriyama na szczęście nie był poważnie ranny
-Zapraszam na górę. Nienawidzisz mnie? - pytał Kaito
-To chyba oczywiste. - warknąłem
Poszliśmy na dach.
-Tego szukasz, prawda? Detonatora. Łącznie podłożyliśmy 24 bomby na różnych piętrach. To będzie podwójne samobójstwo. - wyjaśnił pokazując mi detonator
-Kaito, na pewno tego chcesz? Nanami była przekonana, że ty i wasza mama będziecie odtąd żyli w spokoju. Chciała odpokutować swoją winę i zapewnić ci szczęście. Czy śmierć tych wszystkich ludzi cię uszczęśliwi? Naprawdę ci to pasuje? - próbowałem go powstrzymać
-Tak, dlatego tu jestem. - uśmiechnął się i chciał zaatakować nożem
Jednak kiedy chciałem wykonać jakiś ruch... Kaito używając pistoletu zranił mnie w nogę.
-Więc masz i pistolet... czyli też się boisz. - oceniłem
Nie zważając na ból podbiegłem, przykucłem, a następnie wykopnąłem broń z jego ręki uchylając się do tyłu.
-Oddaj mi detonator! - rozkazałem pewnie, łapiąc pistolet i z niego mierząc prosto w jego stronę


Aggie:

-Czemu się nie otwierają?! Chcę do braciszka... w tej chwili! - wkurzona rzuciłam w drzwi obrotowym krzesłem, ale to także nic nie pomogło
Postanowiłam się trochę uspokoić i pomyśleć. Jak się tak zastanowić to nie rozmawiałam z Hijirim bezpośrednio, tylko dostałam wiadomość, więc nie słyszałam jego głosu. Możliwe, że znowu oboje zostaliśmy w coś wplątani. Tylko w co... były 3 bomby i mój detektyw wszystkie odkrył, ale być może na tym się nie skończyło i są inne. No tak, w końcu go porwali na moich oczach... to nieprawda, że im uciekł! Czyżbym teraz była w pułapce? Muszę koniecznie stąd uciekać! Ale jak? Dzwi są zbyt mocne, a oknem... to jakieś 30 piętro, więc bez szans...
Prawie płacząc i się rozglądając w panice dookoła wpadłam na gaśnicę.
-Hmm... właśnie! Pył z gaśnicy włączy alarm przeciwpożarowy i ktoś wtedy tu na pewno przyjdzie!- postanowiłam tego spróbować

Hijiri: 

Coś zaczęło strasznie hałasować.
-Alarm przeciwpożarowy? - zaskoczyłem się
-Dziwne, jeszcze nie doszło do wybuchu. Zresztą nieważne. I tak wszyscy zginą. Śledczy, który tu dla ciebie przyszedł, twoja ukochana siostra i ty sam. Wreszcie do mnie celujesz. Strzelaj. Wtedy już nic nie zdziałam i to wszystko się skończy. Ale nie jesteś do tego zdolny. Zostało 5 minut. Aby mnie powstrzymać, wystarczy strzelić i odebrać mi detonator. No dalej. - Kaito wyraźnie mnie prowokował
Z postrzeloną nogą nie będę na tyle szybki, by mu to wyrwać. Naprawdę nie ma innego wyjścia, jak zabić Kaito? Jeśli go zastrzelę, powstrzymam eksplozję, ale jeśli on tu zginie... będzie tak samo jak z Nanami. Stałby się przestępcą i zginął przeze mnie... dokładnie tak jak wtedy. Chce, bym powtórzył swój błąd. Wie doskonale, że w ten sposób wywołałby u mnie największe wyrzuty sumienia. Wtedy na pewno żyjąc z tym przeświadczeniem nie mógłbym być w pełni szczęśliwy z Aggie. Opuściłem broń.
-Dlaczego nie strzelasz? - zdziwił się
-Bo znalazłem prawidłową odpowiedź. Nie zabiję cię. - rzekłem pewnie
-Nie zgrywaj bohatera. Przecież zaraz zginie mnóstwo osób! Moja śmierć wszystko rozwiąże! -uświadamiał
-Nie zrobię tego. Zarówno ty, jak i Aketoyo jesteście szaleńcami z bronią. Ale nie chcę żałować swojej decyzji jak przy Nanami. Pragnę ocalić przynajmniej jej brata, dla którego tak bardzo pragnęła szczęścia. A dopiero co mówiłem Kiriyamie, że postaram się tego uniknąć... trudno, Aggie też jakoś sobie beze mnie poradzi. Nie mam innego wyjścia. Jeśli teraz zginę, nie będziesz miał powodu odpalać bomb. Nie pozwolę ci zabić tych wszystkich ludzi. Zatrzymasz licznik, jeśli zginę. Tym razem to ja ocalę Aggie! To jest moja "prawidłowa odpowiedź"!  - przyłożyłem sobie broń do skroni i chciałem nacisnąć spust ku jego ogromnemu zdumieniu
-Przestań! - wrzasnął Kaito i... padł postrzelony w ramię
-Kaito, w co ty pogrywasz?! Przez ciebie nie ma zasięgu w całym budynku?! Jak zdetonujemy bomby?! Oszukałeś mnie! - to była robota wściekłego Aketoyo
-Od początku nie miałeś zamiaru wysadzać budynku w powietrze? Oszukiwałeś, by mnie sprowokować do zabicia cię... - teraz to zrozumiałem wycofując się
Kaito milczał tylko śmiejąc się cicho.
-Eeech, nieważne. Przywróciłem połączenie i ustawiłem czas wybuchu. Zostało 10 minut. Za chwilę eksplodują 24 bomby. Mi wystarczy czasu na ucieczkę, ale wam z tymi ranami raczej się nie uda. Wszyscy tu zginiecie. - orzekł Aketoyo i sobie poszedł
-Watarai, nie ma sposobu, by powstrzymać eksplozję? -pytałem
-Nie ma. Jak już włączył odliczanie, można je zatrzymać, wyłącznie wpisując specjalny kod. Ale nie zdążymy tego zrobić. Zginiemy tu. - westchnął
-Niemożliwe... - szepnąłem w panice
-Cieszę się, że przed śmiercią mogłem zobaczyć jak opuszcza cię nadzieja. Nienawidziłem cię, ale siebie nienawidziłem równie mocno. Jestem beznadziejny... nic tylko polegałem na mojej siostrze. Ona tak naprawdę zginęła przeze mnie. To wszystko moja wina. - wyznał obwiniając się
-Jesteś naprawdę żałosny. Zatamuj tym krwawienie. - rzuciłem mu zbyt duży na mnie płaszcz prezesa
-Co? - zaskoczył się
-Nawet jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność niczego to nie rozwiąże. Mam pomysł, by nikt nie musiał ginąć. Masz na telefonie króliczą aplikację? - spytałem
-Po co ci to? - dopytywał
-Powiedz, gdzie są wszystkie bomby. Sam nie dam rady ich rozbroić, ale Aggie i ekipa policyjna może tego dokonać. - wyjaśniłem siadając pod ścianą

Aggie:

Trik z gaśnicą się udał. Teraz szłam głównym korytarzem... jakoś pełno tu wszędzie ludzi. Dziwne... nagle dostałam wiadomość na aplikacji. W budynku są podobno 24 bomby, a ja mam 7 minut na rozbrojenie. Tylko, że są one w całym budynku! Mam pomysł...
-Halo, słuchajcie! Jestem idolką i dziś robimy z agencją specjalny konkurs! Trzeba rozbroić bomby wpisując hasło "Morski Królik"! Kto ich znajdzie najwięcej, wygra specjalną nagrodę! Ale macie tylko 7 minut, więc się spieszcie! -ogłosiłam robiąc niezłe zamieszanie i ludzie od razu się ochoczo rozbiegli
-Ja też muszę... - nieco spanikowałam
Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że w budynku działa grupa policjantów... w dodatku szybko odkryli położenie wszystkich bomb! Udało nam się wszystkie rozbroić na czas... a Aketoyo został zatrzymany i wyprowadzony w kajdankach. Prezes go wydziedziczył.

Hijiri:

Udało się. Moja siostra rządzi... bomby jednak nie wybuchły.
-Uff...kamień z serca. Jak zeszło całe napięcie, dopiero poczułem ból nogi. - rozłożyłem się na plecach z telefonem w ręce i marudząc z bólu
-Nie wierzę... uszedłem z życiem. - szepnął Kaito siedząc i dociskając płaszcz do swojej rany
-Mówiłem, że nie zginiemy. Detektywi już tak mają. Nie umiemy odpuścić. Żyj i odpokutuj swoje winy. - podniosłem się do siadu bardzo wyluzowany
Pełen sukces, nikomu nic nie grozi... uratowałem Aggie tak jak to sobie obiecałem!
Tylko teraz przede mną jeszcze jedno inne równie trudne zadanie... boję się czy dam radę mu sprostać. 


Parę fotek: 


Jak to dobrze, że Hijiri jednak sobie nie odpuścił ;3


Ta akcja też była świetna... jestem pod wrażeniem umiejętności braciszka <3 I to z postrzeloną nogą, wow!


I tak byś do niego nie strzelił... przynajmniej nie w tej sytuacji ;)


Detektywi już tak mają :D


No i piękna scena końcowa *...*



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Haikyuu challenge

Pokój w kolorach szczęścia - rozdział ostatni

Blue Lock - scenariusze