Opko z Bleach (Yuushirou x Aggie)
Opko z okazji nowego sezonu Bleacha (co prawda z aktualną fabułą mangi to jeszcze trooochę w tyle) i wznowienia przeze mnie kontynuacji mangi ;) W przyszłości pojawi się jeszcze jedno starsze tym razem z Hisagim w roli głównej ;D Tymczasem miłego czytania:
-Mmm...jeszcze troszeczkę...tak dobrze mi się śpi, Aggie-nee.... jeszcze troszkę... no chodź tu do mnie..... Aggie-nee...
Słysząc znajomy głos koło ucha budzę się i dostrzegam, że leżący koło mnie chłopak o dziewczęcej urodzie tuli mnie jak poduchę całym sobą i nietrudno zgadnąć po jego minie, że śni mu się z pewnością coś miłego.
-Yuusiek, wstajemy!
Zerwałam się na nogi uwalniając z jego objęć.
-Ych... co się.... Aggie-nee... ja nie chcę...
-Ech, no spoko.... byłeś w końcu taki dzielny to możesz jeszcze trochę pospać, zasłużyłeś. A właśnie, jak twoje rany? Chyba już w porządku.
Opiekuńczo się mu przyjrzałam. Wyglądał na całkiem zdrowego.... i zdecydowanie niezadowolonego z pobudki.
-Dobrze, wstaję już.... Aggie-nee.... czemu mi tak uciekłaś?
Chłopak ziewnął i przeciągnął się leniwie podnosząc do siadu. Spojrzał na mnie z wyrzutem. Długie rozpuszczone włosy w kolorze ciemnego fioletu opadały swobodnie po jego delikatnej twarzy tworząc nieład.
-Yuusiek, po prostu się obudziłam i troszkę odsunęłam chcąc wstać. No nie marudź mi już, jesteś teraz pod moją opieką tak jak mówiła Yoruichi, pamiętasz?
Westchnęłam siadając koło niego.
-Tak, pamiętam. Siostrzyczka jest u Urahary, prawda?
Spojrzał na mnie tak uroczo. Jak tak się przyjrzeć jego oczy mają podobny koci wyraz co jego siostry. Aż trudno uwierzyć, że ten delikatny i płaczliwy chłopak - Yuushirou Shihouin jest 23 głową rodu, a zarazem bratem Yoruichi! Zdecydowanie też ma w sobie coś kociego i równie ciemną karnację jak ona... z tą różnicą, że przemiana w kota coś kiepsko mu idzie. Tak btw to dawno już zostało wyjaśnione, że Yoruichi wygnana ze swojego klanu ukrywała się pod postacią kota i ją przygarnęłam w tej postaci właśnie, stąd przez ten cały czas myślałam, że jest kotem potrafiącym przybrać ludzką formę. Okazało się, że jest odwrotnie, co wyjaśnił mi Urahara. A potem też właśnie poznałam jej uroczo słodziutkiego braciszka, ale to było bardzo daaawno.
-Tak, spokojnie. Wpadnie niebawem nas odwiedzić.
Uspokoiłam, a on mocno się do mnie przytulił.
-Dziękuję, Aggie-nee! Bardzo ci dziękuję!
Wykrzyknął ze łzami w oczach.
-Yuusiek, no już.... powoli.... Yuu-chan... pozwól, że ogarnę cię troszkę.
Zakłopotana próbowałam się odsunąć, ale skończyło się na tym, że też go odruchowo objęłam, a potem delikatnie otarłam mu łzy.
-Uhum.
Przytaknął cicho i usiadł przede mną odwracając się plecami, a ja go uczesałam robiąc mu kucyka jego żółtą wstążką pasującą kolorem do jego oczu. Śliczny jak zawsze ;3
-Nic cię już nie boli? Wszystko w porządku?
-Wszystko gra. Dzię...!
Chciał znowu na mnie naskoczyć, ale w porę złapałam go za ramiona i zniżyłam do siadu.
-Cieszę się, mały. Jak ty emocjonalnie reagujesz, reeety...
Zachichotałam, a on uroczo przekrzywił główkę wyrażając słodkie niezrozumienie.
A o co tu chodzi tak właściwie? Już wszystko tłumaczę!
Tak się składa, że niedawno odbyła się prawdziwa wojna z pewnym Królem Quincych - Yhwachem i jego armią. Było sporo rannych, nie obyło się też bez ofiar. Wielu moich przyjaciół do tej pory przechodzi rekonwalescencję po tej walce, na szczęście zakończonej naszą wygraną. Pokonaliśmy wroga zespołowo... heh, głównie to Ichi, ale ciii.... mój Shiro-chan także dał z siebie wszystko! Stracił Bankai, zamienił się na jakiś czas w Zombie, a na koniec... jego Bankai stało się kompletne więc przybrał na trochę swoją doroślejszą formę! *...* Byłam pod wrażeniem, bo nie miałam pojęcia, że mój Kapitan tak potrafi choć on sam nie jest z tego szczególnie dumny. No i właśnie do tej walki wszedł też Yuusiek z naszą ekipą. Zaczęło się dość niewinnie i zabawnie, bo skoczył chcąc skondensować aurę pod nogami i gdyby Renji go nie złapał w porę to by spadł z platformy, a nie doleciał do siostry jak to sobie planował xD
-Raaany, Yuusiek! Co ty wyprawiasz? Dzięki ci Renji.
Zirytowana złapałam słodziaka za ramiona.
-P...przepraszam! Z jakiegoś powodu nie udało mi się skondensować aury pod stopami.
Był bardzo zmieszany. Jak się potem okazało to Ichi popełnił dokładnie taki sam błąd chcąc dotrzeć do mnie i Renjiego.... złapał go Sado. A było jeszcze zabawniej gdy dowiedział się, że Yoruichi ma braciszka i wyobrazili go sobie jako niezwykle silnego koksa lub kota z mieczem ;p
Ale! Przechodząc do sedna.... dołączyliśmy do walki Yoruichi, która zirytowana uchyliła się przed nagłym atakiem radości Yuuśka bo ten postanowił skoczyć na nią z przytulasem. (tu mam fotkę do tego momentu odpowiednią, ale wszystkie foty będą na koniec opka) A gdy młody nie dawał za wygraną i ją w końcu złapał.... ta się uchyliła i powaliła go puknięciem w głowę tak, że upadł zrezygnowany. Byłam pod wrażeniem jej zwinności jak zwykle.
-A wy co tu robicie? To niebezpieczna walka, nie powinniście być z resztą Kapitanów?
-Yoruichi... młody się uparł, że chce cię zobaczyć, także ten...
-Aggie-nee ma rację! Siostrzyczko, postanowiłem pospieszyć ci z pomocą!
-No, no... pospieszyć z pomocą powiadasz? Ty... miałbyś pomóc mnie???
-Owszem!
Jego oczy wyrażały pełną determinację.
-No proszę, Yuushirou.... najwyraźniej pod moją nieobecność zrobiłeś ogromne postępy...
A Yoruichi wyglądała na nieźle wkurzoną.
-Zgadza się, siostrzyczko! Tak się cieszę, że to zauważyłaś! Ja... naprawdę stałem się bardzo silny! Dziękuję, siostrzyczko!
On to wziął na serio, w dodatku wybuchnął płaczem wzruszenia. Yoruichi złapała się załamana za czoło, a ja wybuchłam szczerym śmiechem.
- Yuusiek... to był sarkazm zdecydowanie...
Moje wyjaśnienia i ogólną sielankę przerwało nam pojawienie się wroga. Kpił z nas w najlepsze.
-Dość już tych łzawych pogaduszek.
-Chyba nie słuchałeś nas uważnie. To, że dziecko się rozbeczało nie znaczy, że pogaduszki są łzawe.
Yoruichi była gotowa na kolejną rundę.
-To Quincy.... zawsze myślałam, że Ishida jest jedyny, a tu proszę...
-Spokojnie, Aggie... załatwimy i jego i Yhwacha.
-Pewnie, Yoruichi....Mizukumaru już nie może się doczekać.
-Mówicie o tym czymś pieronów i jakiejś lodowej sztuczce? No błagam....
Quincy zdecydowanie nas nie doceniał, ale nim któraś z nas zdążyła zareagować...
-To Formacja Boga Piorunów i lodowy atak Zanpakuto Aggie-nee - Mizukumaru! Nie nabijaj się z mojej siostry i Aggie-nee, bo będziesz miał ze mną do czynienia!
Obronnie przed nami stanął.... Yuusiek!
-Oho... chcesz się bić, panienko?
Te słowa jeszcze bardziej rozzłościły Yuushirou. Ruszył do ataku.
-Jestem mężczyzną!
O dziwo okazało się, że Yuu naprawdę stał się silny! Wkurzony w naszej obronie ostro przyrąbał Quincyemu z pięści i w dodatku na jednym ciosie się nie skończyło! Po raz pierwszy widziałam Yuushirou tak poważnego i walczącego na całego.
-Ej, co jest?! Jesteś cholernie silny!
Wróg też był nieźle zaskoczony siłą młodego.
-A coś ty myślał?! Jestem Yuushirou Sakimune Shihouin, 23 głowa rodu Shihouin! Nie pozwolę się pokonać jakiemuś Quincyemu!!!
Użył techniki Błysku Wojny i Eksplozji Niezwyciężonych Płomieni.
Szczęka mi opadła, bo wydawało się, że Quincy spalił się w wielkim wybuchu ognia. Powera zdecydowanie Yuu można pozazdrościć...
-No pięknie, Yuusiek... chyba trochę cię poniosło... tak mu przywaliłeś. Poczekałbyś trochę z tym atakiem, co?
Podeszłam uspokajając się i czule pogłaskałam go po głowie.
-P...przepraszam, Aggie-nee...
Wymruczał zmieszany, ale szczęśliwy.
-Nie rozpieszczaj go tak. Ciekawe, jakby się to potoczyło, gdybym mu wcześniej nie przyłożyła.
Yoruichi zirytowana założyła ręce na piersi.
-P... przepraszam siostrzyczko...
-Aczkolwiek muszę przyznać, że jak na kogoś, kogo dopiero co nauczyłam Błysku Wojny, całkiem nieźle go opanowałeś.
-Widzisz, Yuu? Siostra cię pochwaliła!
-Yey, super! Dziękuję!
Oboje byliśmy szczęśliwi.
Jednak Quincy się zregenerował i nadal chciał walki.
-No, no... dopiero co go nauczyłaś i już potrafi tak przywalić? Heh, teraz znam już wasze piorunowe moce... może lodowa panienka czymś mnie zaskoczy?
Była to oczywista prowokacja... na którą Yuusiek dał się złapać! Znów wściekły ruszył do ataku.
-Nie, stój!!!!
Byłam przerażona patrząc bezsilnie jak tamten uchylił się unikając ciosu, a naszego słodziaka... przebiły 3 strzały! ;( Momentalnie skulił się z bólu i padł bez sił.
-On już znał tą technikę! Mówiłam przecież... nie atakuj tak bezmyślnie.
Szybko go złapałam od razu zaczynając leczenie. Walkę dokończyła Yoruichi, a pomógł nam Urahara.
To wszystko w wieeelkim skrócie. Heh, dokończenie leczenia Yuushirou właśnie dokonało się tutaj, gdzie wykończona zasnęłam obok niego w baraku mojej 10-tej Dywizji.
-A więc już wszystko w porządku. Tak bardzo się cieszę. Nie rób mi tego nigdy więcej.
Odetchnęłam z ulgą.
-Nic już nie boli, jestem jak nowy! Siłacz ze mnie, czyż nie? Tak jak na 23 głowę rodu Shihouin przystało!
Młody chwalił się w najlepsze demonstrując swój bicek ;D
-Tak Yuusiek... ale zachowaj tą siłę, by w przyszłości użyć jej mądrzej... i błagam, słuchaj nas trochę bardziej.
-Pewnie, Aggie-nee! To się więcej nie powtórzy... i dziękuję za leczenie!
Uradowany znów mnie energicznie przytulił, a ja straciłam równowagę i już po chwili oboje leżeliśmy na łóżku, ja pod Yuuśkiem xD
-Ech, nie umiem z tobą wygrać, mały.
Odpuściłam sobie protesty głaszcząc go po plecach i słuchając jego radosnych odgłosów. Gdy wyszliśmy już z kwatery okazało się, że dziś świętujemy. Na imprezie byli wszyscy bez wyjątku (oczywiście ci, którzy czuli się na siłach). Widziałam: Shuuheia, SoiFon, Hanataro, Byakuyę, Renjiego, Ikkaku, Yumichikę... Shiro-chan z Rangiku oraz Ichi też się pojawili. Yoruichi i Urahara także zdążyli. Imprezka była przednia! Spoko muzyka, pogaduchy... wspomnienia tego co było... tańce, śpiewy i wyżerka! ^...^ Yuushirou nie opuszczał mnie na krok, bo Yoruichi go wkurzona odpychała, gdy chciał też się na niej uwiesić xD Stąd nie miał większego wyboru i adorował mnie jak zwykle (w końcu znamy się przecież nie od dziś). A najlepszym wyzwaniem było karaoke... wyszłam zaśpiewać "Eternal Snow", a mały chyba tego do końca nie zrozumiał, bo...
-Halooo.... halooo! Chcę coś ogłosić! Ja... Yuushirou Sakimune Shihouin, 23 głowa rodu Shihouin... kocham Aggie-nee!
Ogłosił to z taką powagą przez mikrofon szokując całe towarzystwo... włącznie ze mną! ;D
-Cooo?!
-Ach, noo... ja też cię kocham, słodziutki.
Szok po chwili mi przeszedł. Uznałam to nagłe wyznanie za wyraz jego wdzięczności i na pewno chodzi tu o uczucie czysto przyjacielskie.
-Seriooo?! Wow, to super! Ożenię się z Aggie-nee! Poślubię cię, Aggie-nee!
Chłopak po raz niezliczony entuzjastycznie na mnie naskoczył. Z tego przejęcia aż upuściłam mikrofon. Za to jego był włączony, więc wszyscy to słyszęli głośno i wyraźnie.... zbierając szczęki z podłogi xD
-Jestem silny, dam radę cię obronić! Wiesz o tym, prawda? Aggie-nee...
Znów się popłakał.
-Ahaaa.... no to chyba mamy problem, czyż nie? Yoshi, yoshi...
Otarłam mu łzy szczęścia i go przytuliłam głaszcząc po głowie.
Miny moich ukochanych przyjaciół włącznie z Yoruichi nie były najszczęśliwsze ;p
-Ale... o co chodzi?
Yuushirou był wyraźnie zdezorientowany tą reakcją.
-Yuusiek... jesteś najsłodszą istotką w moim życiu!
Nie mogłam się powstrzymać przed tym wyznaniem. Widząc mój opiekuńczy uśmiech, chłopak skinął uradowany nadal się do mnie tuląc i wyrażając bardzo emocjonalnie swoje szczęście.
To była najbardziej wystrzałowa imprezka w historii Seiretrei.... oraz także zazdrość na potęgę! <3
Haha, uwielbiam ich wszystkich! Są naprawdę wspaniali *...*
A na koniec obiecane foty:
A to ta focia typowo do opka... unik Yoruichi był bezbłędny jak zawsze! Yuushirou jednak się tak łatwo nie poddał by odpowiednio powitać siostrzyczkę xD
To już wszystko w tej notce, jej zamysłem było przybliżenie osoby Yuu-chana co myślę, że wyszło w miarę dobrze ;D Tymczasem do następnego wpisu, bye! ;***
Komentarze
Prześlij komentarz